No tak, ale w tym przypadku musisz być fizycznie obok telefonu-ofiary i jest to jakby bezpośrednia ingerencja w dany aparat telefoniczny.
W przypadku, który opisywałem polegało to mniej więcej na tym, że abonent A przesyła do B sms o jakiejś treści, w tym momencie B w swoim telefonie ma sms'a od A, jakimś sposobem, być może jakimś programem ingerującym w system telefonu, zmienia treść tego sms'a oraz jego "strukturę" (nazywam to roboczo, chodzi o jakieś nagłówki, sumy kontrolne itp. - nie wiem jak to nazwać) i wysyła do C ze swojego numeru. Jednakże mimo, że sms został wysłany z numeru B, gdzie centrala to odnotowała (bo dzięki temu właśnie doszli do tego, że taki przekręt był), to jednak telefon C odczytuje sms'a tak jakby dostał bezpośrednio od A, dzięki właśnie tej zmianie "struktury" przez B.
Nie wiem. Być może zamieszałem teraz, być może nie zupełnie tak to działało, ale nie pamiętam już bo to trochę czasu już minęło, a i specjalnie się tym nie interesowałem. W każdym bądź razie bardziej właśnie chodziło o zmianę sms "w locie" niż włamanie się jakimś sposobem (np. via BT) do czyjejś komórki. Pamiętam tylko, że to było ważne, żeby mieć jakiegokolwiek sms'a od nadawcy-ofiary (A), żeby właśnie posiadać jakiś "nagłówek" czy "sumę kontrolną" z tego numeru.