Najlepiej byłoby pastą lutowniczą (z cyną) do montażu powierzchniowego rozgrzewaną albo gorącym powietrzem, albo przynajmniej normalną lutownicą grzałkową (albo gazową). Ale jeśli nie masz pod ręką pasty i niespecjalnie uśmiecha ci się kupować (bo trochę kosztuje), to można też normalną grzałkową lutownicą z cyną w drucie. Tylko nawet nie podchodź do tej płytki z lutownicą transformatorową!
Proponowałbym nałożyć na miejsce po przycisku nieco topnika przed lutowaniem, nawet jeśli cyna jest z topnikiem. Topnik dostaniesz w każdym sklepie z częściami i narzędziami do elektroniki lub na allegro. Do tego najlepiej używać cienkiej cyny. Nie będziesz wtedy musiał aż tak mocno przygrzewać, a więc i mniejsze ryzyko że stopisz przycisk. Jeśli używasz taniej lutownicy bez termostatu to uważaj, żeby się za mocno nie rozgrzała - zaczynaj robotę zaraz po tym, jak grot zacznie topić cynę. A jeśli niespecjalnie się bawisz w lutowanie i nie masz ochoto kupować lutownicy, cyny i topnika to warto poszukać kogoś, kto ma odpowiedni sprzęt.
Co do samego odpadnięcia - jak najbardziej możliwe, lutowałem jakiś czas temu gniazdo USB od wizarda, które zupełnie czysto "odkleiło się" od ścieżek. Możliwe, że same ścieżki były przed lutowaniem nieco zabrudzone i stąd mniejsza wytrzymałość połączenia. Zresztą podobny efekt miałem na płytkach własnej produkcji, na których miedź zdążyła się już lekko utlenić przed lutowaniem: części niby się trzymały i wszystko działało, ale po mocniejszym pociągnięciu zupełnie czysto odchodziły od ścieżek.